Post Partum, piękny i trudny czas. Porozmawiajmy o połogu
Pierwsze dni po porodzie to mieszanka sprzecznych uczuć - od euforii i wielkich chwil szczęścia, po poczucie zagubienia, czasem samotności. To czas do niedawna ukazywany w mediach przez pryzmat słodkich bobasów, uśmiechniętych mam, dopracowanych wnętrz pokoików. Dziś na szczęście mówi się o połogu otwarcie i bez koloryzowania - to czas jednocześnie trudny i piękny. A każda z nas może przeżywać go zupełnie inaczej. Nie wszystko jest różowe (lub niebieskie) i lepiej o tym mówić: ból, strach przed tym, że sobie nie poradzimy, ciało, którego już się nie rozpoznaje, ale też zupełnie nowy i fascynujący etap, który się przed nami zaczyna.
Spotkaliśmy się Katarzyną Sosińską-Łyżwińska, zawodowo specjalistką w branży PR, a prywatnie szczęśliwą mamą trzymiesięcznego Alexandra, aby opowiedziała nam jak u niej przebiegły pierwsze tygodnie po porodzie.
Wiele się mówi o babyshower, o przygotowaniach wyprawkowych. Króluje wręcz nadmiar informacji. Dopiero od niedawna media odczarowują temat połogu. Mamy mówią prawdę o dolegliwościach, o wahaniach nastroju, czasem o samotności…To niełatwy czas. Przygotowywałaś się jakoś do niego?
Jakoś specjalnie nie, wiedziałam, że zachodzą zmiany hormonalne i że będą się działy rzeczy, na które nie mam wpływu i kontroli - a ja ogólnie jestem „pani kontrol”! Stąd na początku było mi ciężko, nie potrafiłam czasem zapanować nad emocjami. Nie jestem też osobą, która lubi się trudnościami dzielić z innymi, nie zobaczysz takich kadrów u mnie na instagramie, bo ja zawsze myślę, że sobie sama poradzę, a z ludźmi wolę dzielić się innymi historiami.
Dla wielu kobiet pierwsze doby po urodzeniu mogą być niezwykle trudne. Jak wyglądało to u ciebie?
Fizycznie wszystko było dobrze, szybko doszłam do siebie po cesarskim cięciu. Połóg trwał nawet krócej niż 6 tygodni. Ale emocjonalnie to była prawdziwa burza, połączenie pięknych emocji jakich nie doświadczysz dopóki nie masz dziecka ale też i tych trudnych - oto w twoje aktywne i poukładane życie wkracza mały człowiek i to ty musisz się do niego dostosować. Był więc i płacz i śmiech, czasem naprzemiennie! Te pierwsze dni były pełne endorfin, całkowite zanurzenie w świecie dziecka. Mam takie wspomnienie, ktoś mnie zapytał „a jak ty się czujesz”? Wiesz, że nie umiałam zupełnie odpowiedzieć na to pytanie? Bo się nad sobą nie zastanawiałam zupełnie, w tym wszystkim zapomniałam o sobie.
Czy w tym wszystkim umiałaś prosić innych o wsparcie, czy przeważała ta „Zosia-samosia”, „dam radę sama”?
No tak, ja nie do końca umiem prosić o pomoc…ale bardzo wspierał mnie mój mąż, wziął jako lekarz 3 tygodnie urlopu i to było super. Podziwiam kobiety, które nie mają takiego wsparcia, odkąd jestem mamą zupełnie inaczej patrzę na kobiety - my jesteśmy naprawdę niesamowicie silne, podziwiam nas wszystkie.
Na co nie byłaś przygotowana w pierwszych tygodniach po urodzeniu dziecka ? Mamy w głowie wyobrażenie jak będzie, ale zawsze jest większe lub mniejsze zderzenie z rzeczywistością. Doświadczyłaś tego?
Myślałam na przykład, że przemyślałam i przygotowałam mieszkanie pod dziecko, ale w praniu okazało się, że musieliśmy przemeblować pokój by było łatwiej i bardziej praktycznie, funkcjonalnie. Dziś jak jemy śniadanie to na przykład małego kładziemy obok nas nas stole, w kokonie! Dzięki temu możemy zjeść spokojnie śniadanie, podobnie z dostawką do łóżka - na początku spałam twarz twarz z nim, w stanie czuwania.
Czy uważasz że istnieje presja społeczna co do błyskawicznego powrotu do formy zaraz po urodzeniu dziecka ? Zapominamy, że każde ciało jest inne…
Ja się na to przygotowałam! Wszystkie swoje obcisłe spodnie schowałam głęboko do szafy i postanowiłam, że ich nie przymierzam przez pierwsze trzy miesiąc. Królują dresy, styl casual a wcześniej ubierałam się bardziej elegancko. Generalnie wsłuchuję się we własne potrzeby, ograniczyłam słodycze i pszenicę, ale mam za to dziwną ochotą na gotowane…mięso i sery! Pamiętam momenty kiedy mama robiła dla mnie rosół, a ja nad garnkiem pełnym zupy wyciągałam gotowane mięso i jadłam na stojąco! Dla mnie dieta to styl żywienia a nie ograniczanie siebie.
Wielu świeżo upieczonym mamom trudno jest mówić o negatywnych uczuciach ponieważ czują presję, by być szczęśliwymi, że inni sobie dają świetnie radę, a przecież gorsze dni, smutek to rzecz normalna. Jak radzisz sobie gdy masz trudniejszy czas?
Ja jestem typem płaczki - jak mi źle to sobie popłaczę, a chwile potem staję na nogi i działam dalej, szybko się regeneruję!
Wsparcie w połogu to słowo klucz. Nie zawsze kobiety umieją prosić o wsparcie i dobrze je sprecyzować. Ty czego potrzebowałaś najbardziej?
Ja nie umiałam prosić, ale na szczęście moja rodzina sama się domyśliła. Gdybym miała coś dzisiaj doradzić odwiedzającym mamy w połogu to powiedziałabym: zamiast bukietu kwiatów przynieście słoik zupy! A porady jako wsparcie? Tu bywa różnie, czasem rady innych nas osłabiają, trzeba naprawdę słuchać własnej intuicji.
Co radziłabyś przyszłym, świeżo upieczonym mamom?
Nie zapominać o sobie! Dbać o siebie, jeść, wsłuchiwać się w swoje ciało. Robić sobie małe przyjemności tylko dla siebie - samotny spacer, fryzjer czy paznokcie, takie małe momenty, ale one ładują baterie. Nie słuchać przestróg w stylu „zobaczysz teraz to koniec życia, wszystko się zmieni”. Owszem, zmienia się, ale na lepsze. Czasu jest mało, ale to tylko od nas zależy jak i na co go przeznaczymy.
Dziękujemy za rozmowę,
Dziękujemy @Kasi Karaim za pomoc w przygotowaniu wywiadu